Q: Mój narzeczony i ja jesteśmy razem od jakiegoś czasu, ale znamy się od dawna. Tak naprawdę chodziliśmy razem do szkoły od gimnazjum do liceum. Nie byliśmy wtedy blisko, ale nasza szkoła nie była zbyt duża, więc na pewno się znaliśmy. Przejdźmy szybko do kilku lat po studiach i skończyliśmy razem – bardzo szczęśliwie, mógłbym dodać.
Zaręczyliśmy się w zeszłym roku, podczas pandemii (Po 6+ lata razem). Jesteśmy naprawdę podekscytowani perspektywą, że jesteśmy już na początku 2023 ślub wygląda obiecująco. Jednakże… natrafiliśmy na ogromną przeszkodę.
Tworzyliśmy listę gości we wspólnym arkuszu kalkulacyjnym. Zacząłem dokument, wszedł do, i dodaliśmy większość członków naszej rodziny, nasi przyjaciele, itp. następnie wysłał go do niego w celu wprowadzenia ewentualnych poprawek lub uzupełnień. (Mamy szczęście, że dysponujemy dość elastyczną listą gości i nie musimy się zbytnio ograniczać.) Kiedy następnego dnia ponownie spojrzałam na arkusz kalkulacyjny, zobaczyłam, że mój wspaniały narzeczony dodał około ośmiu chłopaków, z którymi chodziliśmy do liceum.
Zatrzymam się w tym miejscu, aby podzielić się kilkoma faktami. 1. Narzeczony nie ma stałego kontaktu z tymi osobami. Może kontakt w stylu Instagrama i Facebooka, ale nie więcej. 2. nie mam pojęcia, naprawdę, dopóki nie zobaczyłem arkusza kalkulacyjnego, że chciałby tych ludzi na naszym ślubie. Nie mówi o nich, Myślę, że są to nostalgiczni przyjaciele z dzieciństwa, i zdecydowanie nie wydają się być „aktualnymi” przyjaciółmi. i, najważniejsze, 3. Nie lubię tych ośmiu mężczyzn… a przynajmniej bardzo ich nie lubiłem, kiedy razem chodziliśmy do szkoły. Byli znęcającymi się i traktowali mnie naprawdę źle w bardzo bezbronnym momencie mojego życia… na tyle, że było to tematem rozmów przez lata mojej terapii i uważam, że powtarzające się nieuprzejmości miały negatywny wpływ na moje zdrowie psychiczne i życie. Naprawdę myślałam, że po przeprowadzce z rodzinnego miasta skończyłam z kontaktem z tymi ludźmi, biorąc pod uwagę fakt, że mój narzeczony (moje jedyne obecne „połączenie” z nimi) w zasadzie nigdy się do nich nie odwołuje.
Jakże się myliłem. W każdym razie, możesz sobie wyobrazić, że rozmowa, która nastąpiła, nie była komfortowa. Narzeczony stanowczo twierdzi, że naprawdę chce mieć tych „przyjaciół” na swoim ślubie. Jestem zdecydowanie przeciwny temu pomysłowi, i bardzo nie rób chcę je u mnie. Ale… to ten sam ślub. Więc, co robimy? Naprawdę potrzebuję pomocy. Trudno mu zrozumieć mój odwieczny ból, i nie rozumiem jego przywiązania do posiadania przyjaciół (lub tych konkretnych przyjaciół) w ogóle tam było z przeszłości. Mam wrażenie, że on wybiera ich zamiast mnie, i myślę, że on myśli, że dramatyzuję… POMOCY!
-Anonimowy
Co myślisz, APW? Co czytelnik powinien zrobić w związku z impasem na liście gości weselnych, w jakim się znalazł? Wrzuć swoje trzy grosze w komentarzach.